Słońce rozlewało się po niebie, tworząc złote smugi. Lisa siedziała na huśtawce, niemal nie oddychając. Czułam, jak powstrzymuje łzy, walczyła ze sobą, oskarżała się o zbrodnię, której nie popełniła.
- Lisy? - odpowiedziała mi cisza. Dziewczyna nawet nie podniosła wzroku, znowu zatonęłyśmy w ciszy, która co jakiś czas skrycie podcinała nam żyły.
- Ten świat jest dobry, czy zły? - zapytała. Spojrzałam na nią, błękitne oczy były pozbawione blasku, a grzywka przysłaniała spojrzenie.
- Zadałaś złe pytanie, siostrzyczko.
- Ha?
- To nie świat skrzywdził Nyę - zeskoczyłam z huśtawki, obdarzając Liss promiennym uśmiechem. - Kochasz ją?
- Jasne, że tak.
- Mówiłam ci to już przy wyjściu z sao i powiem znowu. To, co stało się wczoraj nie może decydować o tym, co zrobisz jutro. Nya też cię kocha, ja to wiem, a w takich sprawach się nie mylę - wyciągnęłam dłoń w kierunku Lisy. - Nie jesteś zła siostrzyczko, każdy kto decyduje się na ryzyko kiedyś za nie płaci. Nyę skrzywdził wirus.
- Nie chcę tam wracać, już nigdy... - szepnęła. - Może to samolubne, ale nie mogę... - przytuliłam dziewczynę.
- Nie jesteś samolubna, to strach, a on nie jest zły. Znając swoje słabości możesz stać się silniejsza.
- Aye, arigato Onee-chan.
Po pewnym czasie, ostatni raz, zalogowałam się do gry. Zimny wiatr otarł się o mnie, wiedział, że czeka nas ostatni wyścig. Zmieniłam się w wilka i ruszyłam śladem wichru. Powietrzny przyjaciel unosił się i opadał, zapraszając do wyścigu liście i ciepłe, morskie prądy. Serwery wbo zostaną zresetowane i oczyszczone już jutro, kłopoty online stały się tak powszechne, że nikt nie przykłada już, do wypadków w sieci, zbytniej uwagi, mimo, że surowe prawo nakładało coraz wyższe kary.
Stanęłam na wzgórzu żegnając się z tym światem. Będzie mi brakowało twojej dzikości... Powietrze przeszył dobrze znany zapach. Odwróciłam się, w cieniu drzew stała wysoka postać. Baka. Ruszyłam w stronę plaży, nie czekając na niego. Gdy byłam blisko morza usłyszałam jego oddech.
- Ta okolica cię przerasta? - zapytałam.
- Nie lubię wody, złe wspomnienia - obejrzałam się, bolesny uśmiech Kaname zdradzał zmartwienie. Boisz się, że już nigdy jej nie zobaczysz. Poszukałam jego spojrzenia w tafli wody.
- Lisa się nie podda tak łatwo, może nie wróci tutaj, ale na pewno nie zrezygnuje że świata online.
- Tak, wiem - czułam niepewność w jego głosie.
- Nie wolno ci jej skrzywdzić, rozumiesz, baka?
- Nie skrzywdzę.
- To dobrze, bo ja nie chciałabym skrzywdzić ciebie - posłałam mu tajemniczy uśmiech. - Alex.
- Jake.
- Oke baka, teraz dam ci kredyt zaufania... - po chwili namysłu dałam Jake'owi numer Lisy i zdradziłam miejsce zamieszkania. Pożegnawszy się, wróciłam do rzeczywiści i porywając Liss udałam się do kina, aby w itowarzystwie przyjaciół zapomnieć o wszystkim, co było złe w tej chorej rzeczywistości.